czwartek, 13 czerwca 2013

Rozdział 4

Tak więc to była taka maturalno - wakacyjna przerwa, ale już wracamy, bo za kolejny dzień zwłoki istnieje ryzyko, że zostanę zamordowana łopatą.

Ewa stała oparta o zaryglowane drzwi, próbując uspokoić oddech. Jeśli miałaby być szczera, to spodziewała się zgoła innej reakcji. Bardziej, hmm... Metalowej? Zarekwirowanie przypinek i majtanie jej przed nosem odwróconym pentagramem, nijak nie miało się do tego, co rodzice wymyślili, gdy Natasz zakochał się w niemetalowej koleżance. Co prawda, miało to miejsce jakieś 10 lat temu, ale w zachowaniu jej brata nadal można spostrzec szkody, jakie kara wywołała w jego biednym umyśle.
Ewa zadrżała na samo wspomnienie. Miała ochotę skulić się w najciemniejszym kąciku w jej pokoju i zacząć płakać.
Nie był by to jednak szloch pełen smutku i bólu, z powodu braku zrozumienia-  była szczęśliwa że wreszcie może być sobą- nie będzie musiała udawać twardej, już nigdy nie będzie bolała ją szyja od headbangingu i nie będzie marnować czasu na próby zdobycia nowych sprawności, poprzez naukę Historii Zespołów Metalowych, Rozpoznawanie Logo, czy Naszywanie Naszywek na Czas.
Szybko zdała sobie jednak sprawę z tego, że te rozważania powodują pojawienie się uśmiechu na jej twarzy. Nie mogła się opanować. Czym prędzej podbiegła do najbliższego kąta i kuląc się, starała się myśleć o samych negatywach zaistniałej sytuacji. Próbowała się skupić na tym, że zawiodła rodziców i resztę rodziny, starała się oszacować jaki ogrom wstydu, będzie przynosiło każde wspomnienie jej osoby, przy sąsiadach czy znajomych rodziców. Przypominała sobie moment, w którym wyznała rodzinie że nie jest już metalem- wyraz twarzy ojca i głos jej matki.
 Nikt jej nie rozumie. Tak, wreszcie to poczuła. Aby spotęgować smutek, który wdarł się do jej krwawiącego serca, przez cięcia na nadgarstkach, włączyła płytę, którą dostała od Gracjana, jedynego człowieka, który stara się (chociaż już teraz wiadomo, że mu się nie uda, bo jej problemy są tak inne i wyjątkowe jak ona sama i jej fryzura) zrozumieć co czuje. Tenże obiekt nieszczęśliwej, choć odwzajemnionej miłości, postanowił nagrać dla niej składankę i wysłać parę wierszy, aby wiedziała, że łączy się z nią w bólu, zawsze, aż do śmierci( tj. wspólnego samobójstwa, które nawiasem mówiąc zaczęli już planować).
Ze łzami w oczach, przy piosenkach HIM, czytała po raz enty, wyjątkowe liryki o tematyce egzystencjalnej, napisane przez Gracjana.
 „NiKt nIE rOzOomIe mNiE/ PoFfieSić siE cHCe :(/ Bo NiKt nIE KoFfa mNiE/ OpFfróCz CiEebIe <3”
Siedząc przed komputerem, podwinęła nogi i schowała głowę między kolanami. Była wdzięczna za to, że to właśnie ją, swoją strzałą trafił kupidyn. I mimo tego, że jej biedne serce cały czas teraz krwawi, to wie, że ten czerwony( a w ich przypadku czarrrny) płyn życia, spływa do ich wspólnego naczynia, którym jest miłość. Ewa zauważyła, że wprost proporcjonalnie do utraty krwi( a co za tym idzie, życia), ich miłość będzie stawała się coraz to większa.
Piękno i tragizm tego porównania spowodowały, że czym prędzej postanowiła porozmawiać z Gracjanem.
Gdy włączyła GG, przypomniała sobie, że musi zmienić parę rzeczy. Po pierwsze opis- gdy już się ujawniła, mogła zamieścić standardowy opis dla podobnych do niej, będący jednocześnie oryginalnym i wyjątkowym, jak ona sama. Nie zastanawiając się długo napisała: „ NiKt mNiE niE RoZoOmiE. IdE nA mO$cIq :( ‘’. Po czym zmieniła także zdjęcia profilowe na wszystkich portalach społecznościowych- już każdy mógł z lotu ptaka podziwiać jej makijaż na pandę, fioletofo-rooshofe włosy i wszechobecne czaszki, kratki i paski.
- WiTaJ. PoFfieDzIaŁaM jUsH. CzOojE sIe tAkA sAmOtNa… :(
 - :( ... Ja tEsH cZoOję sIę dZisiAj pAskOodNie. PSheZ cAły dZiEń nIe mOgE uŁosHyć aNi jeDhNeGo wIeRsHa, a Na dOmIaRr złEGo, gDy chCiAłeM sObIe tRoShKę UlsHyć, oKaSSałO sIę Że  zGuBiŁeM sFfoJą uLuBiOną żYlEtKę :( CHce uMrzEć...
- NaPrAfFdę? TO sTrAsHnE :( GdYby$ tYlKo wiDzIał jAk sIę nA mNiE pAcZzyli... CzOoje żE mNiE niEnAwIdZą... ZaStaNaFfiAm sIę cZy nIe uCiEc...
- MYślE żE oNi i tAk cIę nIe kOFfaJą wIęC bęDzIe iM to oBoJęTne...
- ChCiAłAbYm aByś bYł oBoK mNiE :(
- Ja tEsH... ZdArZyŁo mI sIę dZiSiAj tYlE pSshyKrYcH rZeCzY o kTOorYcH cHcIaŁbYm cI pOfFieDziEć...
- UcIeKnIjMy rAzZeM kOfFaNy...
- DoBrZe. PsSHyJdź pOd sTaCję pAlIfF. SkOńCzę zMiaNę i oDeJdzIeMy w sIną dAl, bY nIe oGląDać joOż niGdY teGo oKhrOpHnEgo mIeJsCa...
- TaK, sPhrOobUję wYj$ć psShez oKnO. Je$lI sKrĘcę sObIe kArK, pHrOsZę, psShynIeś bIaŁą rOosShę...
- PsShyNiOsę cAłY boOkIeT mOjA mIło$cI... POłOsShę sIę pSsHy tObIe i pOdEtNę sObIe żYłY aBy dO cIeBiE dOłąCzyć... A kfFiaTy prZyBioRą baRfFę sHkArŁaTu...
- KoFfaNy...
- TyLkO pAmIęTaJ, wEź zE sObĄ jAką$ żYleTkĘ, bO jA sFfoJą zGoObiŁeM.
Te ostatnie słowa tak wzruszyły Ewę, że zza zasłony łez nie odróżniała liter.
A więc postanowione. Ucieka. Pomyślała o swojej rodzinie. Miała nadzieję że będą się zalewać łzami po jej stracie. Wyobraźnia podsuwała jej wizję- widziała jak wszyscy stoją nad jej grobem, wzruszeni i zdruzgotani, obwiniający siebie za tą śmierć.
Spakowała do torby parę żyletek. Zastanawiała się nad wodą i jedzeniem ale stwierdziła że śmierć z głodu też może być epicka.
Chwyciła jakiś skrawek papieru i napisała coś w stylu listu pożegnalnego. Położyła go na środek biurka.
Była gotowa.

***
- I co kurwa? Łyso ci teraz? – rzucił Dariusz, prezentując Pszemkowi swoją postać w Lineage II oraz niezwykłą kolekcję itemów. – O takich rare itemach to możesz co najwyżej pomarzyć, a i to jak ci pozwolę.
Pszemek wydawał się zupełnie obojętny, choć ukrywanie zaskoczenia wcale nie było łatwe. Prędzej uwierzyłby, że dżem porzeczkowy może stanowić zagrożenie, niż że ten kudłaty kurdupel to StarySzatana666. Zaraz jednak coś innego zwróciło jego uwagę…
- Ha, ale masz chujowy armour! – wykrzyknął. – To było modne jakieś pięć leveli temu, noobie.
- No chyba kurwa nie – oburzył się Dariusz. Bo co niby jakiś pajac czający się w podziemiach mógł wiedzieć o uzbrojeniu prawdziwego mistrza?
- Noob.
- Twój stary.
Mogliby dalej prześcigiwać się w błyskotliwych uwagach, ale w tym samym momencie do domu wrócił Lucjan, który nie wydawał się szczególnie zachwycony faktem, że pod jego nieobecność Dariusz sprowadza do domu zwierzęta kumpli. Jak tak dalej pójdzie, to jeszcze zacznie się tu czuć jak u siebie i co wtedy?
- Co ja ci mówiłem o gościach? – zapytał Lucek, zaszczycając tego tam przelotnym spojrzeniem. W sumie wyglądał jak na porządnego metala przystało, więc nie było tak źle. No, może miał nieco dziwny wyraz twarzy, trochę jakby oberwał cegłą w ryj albo żywił się słoikami po ogórkach, ale to można było zaakceptować.
- Nic – odpowiedział Dariusz zgodnie z prawdą. – Ej, Lucek, powiedz mu, że jest chujem i nie umie grać.
Ta ostatnia uwaga wyraźnie rozzłościła Pszemka. W końcu całe swoje życie poświęcił graniu i to wcale nie dlatego, że nie miał innego wyboru. Pod wpływem nagłego przypływu ADHD zaczął biegać po całym mieszkaniu i tłuc w co popadnie. A Lucek, zamiast jebnąć go nogą od stołu, stał jak urzeczony. To był dopiero prawdziwie metalowy beat! Belzi załapał nutę i zaczął wydawać z siebie skrzeczące dźwięki. Tak, to było to. Na taką chwilę czekał całe życie.
- Dobra, stary, masz miejsce w zespole – poinformował z dobrze zakamuflowanym wzruszeniem.
Pszemek przystanął i spojrzał na Lucka, nic z tego nie rozumiejąc.
- Że co kurwa? – spytał po chwili, zgrabnie ubierając swoje wątpliwości w słowa.
- No… Możesz grać u nas na… Instrumentach perkusyjnych.
- To my mamy zespół? – teraz to Dariusz sprawiał wrażenie kompletnie zdezorientowanego.
- Mógłbyś współpracować – syknął Lucek, a głośniej dodał – Taak, jasne, że mamy. Nazywa się… Eee… - zawiesił spojrzenie na wiszącym na krześle uniformie Castoramy - Amarotsac, kurwa.
- Amarotsac, kurwa? – powtórzył Pszemek.
- Bez tego kurwa.
Pszemek rozważał to przez chwilę.
- Też brzmi dobrze – oznajmił w końcu. – Dobra, wchodzę w to.
- Zajebiście. No to postanowione. Ja gram na perkusji, ty na garnkach, Dariusz na tym, co akurat wygrzebie na śmietniku, a Belzi growluje. Rozpierdolimy tę wieś.
- A później cały świat – zakończył Pszemek z dziwnym błyskiem w oku. Prawdopodobnie znowu miał jakąś barwną wizję.
Dariusz też musiał dodać coś od siebie. W końcu nie chciał wyjść na gorszego.
- I tak mam więcej expa od ciebie. I chuj.

6 komentarzy:

  1. No wreszcie, wreszcie..xP
    Część o Dariuszu i Pszemku epicka xD Odpowiedź na nooba "twój stary" to mi się tak lekko kojarzy, ale.. ;D aa no i w końcu do głosu doszedł Amarotsac xd -" Amarotsac, kurwa? – powtórzył Pszemek.
    - Bez tego kurwa." xddd Piękny moment, doprawdy, przeczytać, że Lucek się wzruszył, choć tego nie okazał..xd Ja już widzę te koncerty ;) Ale.. i tak najlepszy w tym wszystkim jest komentarz Dariusza.. " I tak mam więcej expa od ciebie. I chuj. " xd to tak, żeby pogodzić obie części to zakończę : TyLe nA DZiSsSs. i cHUuJ xD

    OdpowiedzUsuń
  2. To opowiadanie jest mega-fchuj-wyjebane-w-kosmos-świetne-zajebiste-wykurwiaste! Prawie jak Amarotsac, kurwa! Genialne pomysły! W cudowny sposób opisane typowe społeczeństwo zadupia i typowe problemy dzisiejszej młodzieży! Metalowcy pracujący w Castoramie i grający w LOLa itp. itd. są zajebiści. I te piękne rysunki bohaterów! Tylko pogratulować. Naprawdę opowiadanie jest super. Życzę kolejnych zajebistych pomysłów na rozdziały!

    OdpowiedzUsuń
  3. Żeby nie było - ja czytam oraz uwielbiam wasz blog. Tylko nie mam po prostu weny do komentowania, a wstyd piblikować taki beznadziejny. Mam nadzieję, że mi wybaczycie. Jak już wspominałam wielbię Lucjana. I jego świnkę morską. Pszemek też jest mocny xD Co ja pieprzę - tu wszystko jest genialne. Być emo w rodzinie metali - przejebane. Ale gdzie jest Barbara ja się pytam? Brak mi tu jej. Kocham was i czekam na więcej.
    ~ Draconis

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozpierdalacie mnie... Tak mnie rozpierdalacie że zlasowało mi mózg. Chwila muszę się w miarę ogarnąć... Nie to jednak niewykonalne.
    Wgl ta Basia jest jednym z najgorszych typów kinder metali chodzących po tym chorym świecie i ma problemy z kojarzeniem faktów. Musicie coś z nią zrobić. Hahaha ja bym chyba była takim rodzicem jak rodzice Natasza, ale nigdy nie będę-bachory mnie przerażają. Wgl każda postać jest zajebista, wszystko jest zajebiste! czekam na więcej!

    OdpowiedzUsuń
  5. Zajekurwabiste. Właśnie przeczytałam cztery rozdziały na raz, mózg rozwalony leży gdzieś na podłodze. Pierwszy raz widzę takiego epickiego bloga :D I świetne rysunki bohaterów, gratuluję talentów. Czekam na następne rozdziały, bo jakoś długo się nie pojawiają ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Hey nominowałam Was do tego całego Libster Blogger award. Jeżeli was to interesuje to wpadnij nothing-special-to-say.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń